Nastały wakacje, a wraz z nimi nawet kilka upalnych dni (trzymam kciuki za więcej, bo w polskim klimacie to niewątpliwie rarytas). Spędzając dużo czasu na zewnątrz, należy pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu skóry, żeby wieczorem nie spotkała nas przykra niespodzianka w postaci podrażnienia czy oparzenia skóry. Mnie się to niestety zdarzyło kilka razy w życiu... Wtedy pobiegłam po pomoc do apteki, dzisiaj - będąc w trakcie lektury Ewy Kozioł "Wyrzuć chemię z domu" - wiem, jak działać inaczej.
NAPAR Z RUMIANKU LUB NAGIETKA LEKARSKIEGO: idealny na podrażnienia i poparzenia słoneczne. Należy sporządzić go z 1 łyżki na szklankę wrzątku, a następnie ostudzić w lodówce i przelać do butelki z atomizerem. Poparzone miejsce należy spryskiwać chłodnym płynem.
OGÓREK: ma właściwości ściągające. Wyjęte z lodówki warzywo przekrój na pół i delikatnie masuj poparzone miejsce wewnętrzną jego stroną.
OKŁADY Z OCHŁODZONEJ CZARNEJ LUB ZIELONEJ HERBATY: "ze względu na zawartość taniny i teobrominy bardzo szybko przyniosą nam ulgę, zwłaszcza że "wchłaniają" ciepło z poparzenia" [E.Kozioł, "Wyrzuć chemię z domu"].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ci, którzy tego bloga odwiedzają, czego mi życzą, niech i sami mają :)