Kupiłam wiórki kokosowe. Zwykle kupuję je w Lidlu. Tym razem było nie inaczej. Lubię mieć w domu ich mały zapas. Tym razem jednak nie dodałam ich ani do wegańskiego ciasta kokosowego, ani do owsianki dla opornych, ani nawet do Bounty. Tym razem przerobiłam je na 1 litr mleka kokosowego i mąkę kokosową.
Jak zrobiłam mleko kokosowe?
Przygotowałam 200 g wiórków kokosowych niesiarkowanych i 1,2 litra wody. Wiórki umieściłam w misce, zalałam wodą i zostawiłam na noc.
Rano przelałam całość do garnka i podgrzewałam mniej więcej do 60 stopni C. Potem zmiksowałam blenderem na gładko.
Przelałam całość przez gazę i przechowywałam w lodówce w szklanej butelce, którą widzicie na zdjęciu (2 - 3 dni).
Przed użyciem potrząsałam kilka razy butelką. Oprócz płynu, wytworzyła mi się również stała część.
Wyciśniętych wiórków nie wyrzuciłam. Zrobiłam z nich mąkę.
Jak zrobiłam mąkę kokosową?
Wyciśnięte wiórki zalałam 1 szklanką wrzątku, wymieszałam, zblendowałam. Przelałam przez sitko i odcisnęłam.
Ponownie zalałam wiórki 1 szklanką wrzątku. Wymieszałam, zblendowałam, odcisnęłam z całych sił, by wiórki były jak najbardziej suche.
Rozłożyłam wiórki na piekarnikowej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i rozgniotłam widelcem.
Piekarnik nagrzałam do 100 stopni C i wstawiłam blaszkę z wiórkami. Piekłam przez 90 minut (co jakiś czas mieszałam łyżką).
Zblendowałam i przełożyłam do słoika.
Udana inwestycja! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ci, którzy tego bloga odwiedzają, czego mi życzą, niech i sami mają :)