Translate

31 grudnia 2016

Daktyle - mocarne słodycze

"Dawniej młoda panieneczka
Mile rzekła kochankowi:
Daj mi, luby, kanareczka.
A dziś każda swemu powie:
Jeśli nie chcesz mojej zguby,
Krokodyla daj mi, luby".

Aleksander Fredro


Za krokodyla podziękuję, rzekłabym raczej: "Jeśli nie chcesz mojej zguby, daktyle daj mi luby..." ;)
Wszak daktyle to mocarne słodycze! Są słodkie, więc doskonale zastępują wafelki, cukierki, czekoladki i inne "cuda", których pełno w sklepach. W odróżnieniu od tych ostatnich daktyle to źródło wielu witamin (A, C, B1, B2, PP) i mikroelementów (potas, żelazo, fosfor, magnez), to także duża porcja błonnika.

Jeśli kupujesz daktyle suszone, pamiętaj, aby były niesiarkowane. Jednak takie świeże (jak na zdjęciu) są najlepsze! Dużo cennych informacji o daktylach znajdziesz na stronie: http://najlepszedaktyle.pl/o-daktylach . Na zdrowie! :)


30 grudnia 2016

N jak niewyspanie

"N jak niewyspanie 
to groźny przeciwnik,
bo obniża sprawność twojego ciała, duszy i umysłu.
Możesz go pokonać tylko w jeden sposób:
Zadbaj o to, żeby spać tyle,
ile potrzebuje twój organizm.
Bez wymówek".

Beata Pawlikowska, "Jedz zdrowo i myśl pozytywnie"


Ja też mam z tym problem... Tyle rzeczy do zrobienia, a doba taka krótka ;) Ale sen to nasz sojusznik! Warto zatem zadbać o to, żeby było go tyle, ile potrzebujemy! Uczmy się od dzieci! One wiedzą, co dobre :) 






Zbliża się czas postanowień noworocznych, może zatem warto dopisać do swojej listy punkt "codziennie będę się wysypiać"? Co Ty na to? :) 

29 grudnia 2016

Ziołowy kisiel

Taki kisiel oczyszcza drogi oddechowe i wzmacnia oskrzela.

Przygotuj 50 g zmielonego owocu anyżu oraz 50 g zmielonego siemienia lnianego. Wymieszaj zioła, 2 łyżki (małym dzieciom łyżkę) zalej 1 szklanką wody, zagotuj, a następnie na małym ogniu ogrzewaj około 5 minut. Przecedź, do smaku możesz dodać kilka kropli soku z cytryny albo sok malinowy. Ciepły kisiel należy stosować kilka razy dziennie po 2-3 łyżki. 

Przepis pochodzi z książki Stefanii Korżawskiej "Wybrałam zdrowie dla dziecka".

28 grudnia 2016

Jak zrobić kisiel?

Instant karma? Nie u mnie. "(...) w proszku można, oprócz środków do prania, kupić już dziś prawie wszystko: galaretkę, kisiel, budyń, zupę, mieszanki przypraw do każdej potrawy z osobna, sosy, kawę. Produkty idealne na wyprawę w Himalaje. Sproszkowane, gotowe do zalania wodą i skonsumowania. Jak w wielu innych przypadkach tak i w tym, im bardziej coś jest gotowe do spożycia, tym bardziej okazuje się przetworzone i niezdrowe.
Geneza potraw gotowych, które należy jedynie podgrzać, wiąże się - podobnie jak wynalazek kawy rozpuszczalnej - z wojną. Aby żołnierze na froncie zdążyli się posilić między walkami, wymyślono dla nich gotowe puszkowane potrawy.
Galaretki, kisiele i budynie w proszku są dostępne w każdym wymarzonym kolorze i smaku". ["Zamień chemię na jedzenie", Julita Bator]

Od kilku lat, kiedy mam ochotę na kisiel, robię go sama. Półki sklepowe z kisielami w proszku omijam szerokim łukiem.


Żeby przygotować kisiel potrzebujesz:

- 100 ml soku,
- 1/2 litra wody,
- 2 płaskich łyżeczek mąki ziemniaczanej,
- słodu (według uznania: cukier nierafinowany, miód itd.).

1) Odlewasz niewielką ilość wody do kubka. Resztę wody mieszasz w garnku z sokiem, słodem i zagotowujesz.
2) Do gotującego się soku wlewasz mąkę ziemniaczaną rozrobioną w niewielkiej ilości zimnej wody.
3) Gotujesz przez chwilę, cały czas mieszając.

Instant karmie dziękujemy! Smacznego :)

27 grudnia 2016

Coś lekkiego po świętach?

Pomidory i mozzarella? Ale zaraz, zaraz... miało nie być nabiału! Zatem są pomidory, najlepsze, bo malinowe, a w mozzarellę wcieliła się... kalarepka :)
Do tego trochę przypraw i pyszne śniadanie gotowe. Polecam!




26 grudnia 2016

Biały cukier

"Jeśli czujesz, że opadasz z sił albo koniecznie potrzebujesz czegoś słodkiego, sięgnij po bakalie i orzechy. Są sto razy zdrowsze niż słodycze robione przemysłowo.

Poza tym, czy wiesz jak działa na twój organizm biały cukier?

Sztucznie zmusza twój mózg do produkowania serotoniny - czyli hormonu radości. Czy wiesz, co to oznacza w praktyce? To, że twój mózg przestaje produkować serotoninę w naturalny sposób. Wtedy wpadasz w depresję.

Biały cukier wywołuje wahania nastroju i wrzuca cię z euforii w rozpacz. A przecież nie o to chodzi.

Dlatego przestałam jeść przemysłowo produkowane słodycze i do niczego nie używam cukru.

Ale czasem zjadam suszonego daktyla albo figę. I orzechy, które są najlepszym źródłem magnezu".

Beata Pawlikowska, "Jedz zdrowo i myśl pozytywnie"

25 grudnia 2016

Mikołaj nie zawiódł :)


Od jesieni do wiosny rzeżucha

Nie pomyliłam świąt, bez obaw :) Chciałam tylko przypomnieć, że rzeżucha, którą kojarzymy z Wielkanocą, powinna gościć na naszych stołach od jesieni do wiosny, ponieważ zawiera dużo witaminy A i C, a także jod. "Brak jodu to nie tylko choroby tarczycy, ale również wzmożona pobudliwość organizmu czyli nerwowość, bezsenność, ciągły niepokój bez wyraźnej przyczyny...". [Stefania Korżawska, "Wybrałam zdrowie dla dziecka"]
Hodując rzeżuchę warto pamiętać, aby zwilżać ją dwa razy dziennie, bo bardzo lubi wodę. Jest - jak podaje S.Korżawska - wspaniałą odżywką dla osłabionych organizmów. Do siania rzeżuchy wystąp! ;)

23 grudnia 2016

Astma - siedem sposobów na uniknięcie ataku

Dzisiejszy wpis jest czysto teoretyczny, bo z astmą spotkałam się tylko w literaturze. Nie mam w planach spotykać się z nią osobiście :P Ale wiele słyszę o atakach astmy, często w czasie świąt, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami tym, o czym przeczytałam we wspominanej już na blogu książce "Wylecz się sam" Andrew Saula.

1. Bierz więcej witaminy C. 

"Niski poziom witaminy C w organizmie może być przyczyną astmy, za to jej wysokie dawki mogą łagodzić jej objawy. (...) Doktor Robert Cathcart pisze: Objawy astmy najczęściej ustępują po podaniu pacjentowi askorbinianu w ilości nieprzekraczającej poziomu tolerancji jelit. [pisałam o tym tutaj: klik]. Dzieci doświadczające ataków astmy po wysiłku fizycznym zazwyczaj pozbywają się ich po kuracji wysokimi dawkami kwasu askorbinowego. Przyswajana regularnie, często i wysokich dawkach witamina C to silny środek antyhistaminowy".

2. Rzuć palenie.

Palenie tytoniu lub bierne wdychanie dymu papierosowego niszczy witaminę C. "(...) wiele naukowych badań potwierdza związek pomiędzy wdychaniem tytoniowego dymu a wyższą częstotliwością występowania astmy".

3. Zredukuj poziom stresu.

4. Wyprostuj się!

5. Unikaj mięsa i nabiału.

Postaw na świeże, surowe warzywa i owoce.

6. Wypróbuj leki homeopatyczne.

"Pamiętaj jednak, że jeśli będziesz przyjmować odpowiednią ilość witaminy C, nawet tego rodzaju naturalne leki przestaną być ci potrzebne".

7. Oprócz witaminy C, spożywaj dużo bogatych w karoten warzyw.

Badacze udowodnili, że ludzie, którzy spożywają mało witaminy C i karotenu, są bardziej zagrożeni wystąpieniem astmy.

22 grudnia 2016

Woda

"Chcesz być młody i zdrowy, nie stroń nigdy od wody".
                                                             Czesław Klimuszko

Pamiętajcie, że woda jest ważniejsza niż jedzenie. Wspominałam już o tym w 4 krokach na start: klik. W święta szczególnie warto wziąć to sobie do serca: po pierwsze woda, po drugie ruch na świeżym powietrzu, a dopiero potem jedzenie. Wasz organizm na pewno Wam za to podziękuje!

21 grudnia 2016

Kapusta kiszona

"Warto podjąć walkę o zdrowie, bowiem żyć i chorować to proste, ale żyć i być zdrowym jest sztuką, której trzeba się nauczyć".
Stefania Korżawska


Od jesieni do wiosny jednym z lepszych źródeł witaminy C jest kiszona kapusta. Kiszona, nie kwaszona! "(...) prawdziwie kiszona, a nie zakwaszana octem, bowiem ta prawdziwa zawiera kwas mlekowy, który jest potrzebny wątrobie do podjęcia właściwej pracy". [S.Korżawska, "Wybrałam zdrowie dla dziecka"]



Kapusta kiszona to naturalny probiotyk, wpływa dobrze na florę bakteryjną jelit. 

Moją ulubioną kapustą kiszoną jest ta, którą widzicie na zdjęciu. Można ją kupić w sklepach eko, ale zazwyczaj w okolicach świąt jest dostępna w bardzo dobrej cenie w Lidlu (12 grudnia widziałam ją w pobliskim Lidlu w cenie 5,99 zł/750g).


20 grudnia 2016

Żółtkownica









Oto jajecznica (choć powinnam chyba napisać żółtkownica, bo jest bez białek) zamknięta w paprykach. Smakuje wybornie!

Ps. Jedliście kiedyś czarne papryki? Bo ja zetknęłam się z nimi pierwszy raz.

19 grudnia 2016

Jedz zdrowo!

"Odkryłam to kilka lat temu. Najpierw jeden drobiazg, który wydawał mi się niewiele znaczący. Potem drugi. A potem nagle zrozumiałam, że to nie jest drobiazg, tylko wielka, ogromna, gigantyczna góra lodowa.  
I wtedy przestałam kupować gotowe jedzenie.
Bo to, co odkryłam, dotyczyło dodatków używanych do produkcji jedzenia. (...)
Najpierw zrozumiałam, czym są te substancje i w jaki sposób działają na organizm ludzki (...)
Zaczęłam czytać etykiety.
Zaczęłam sprawdzać, co jem. I zdumiewałam się co chwilę! Kręciłam głową z niedowierzaniem i wołałam, że to chyba niemożliwe?... Na przykład odkryłam, że "aromat identyczny z naturalnym" to sztuczny smak wyprodukowany chemicznie na wzór prawdziwego! Czyli syntetyczny!
Odkryłam, że soki owocowe sprzedawane w kartonach to w rzeczywistości rozcieńczony roztwór chemicznie konserwowanego koncentratu! Producent soku nie musi dodawać do niego żadnych konserwantów, bo robi to za niego producent koncentratu. I dlatego taki sok może mieć pół roku przydatności do spożycia.
Dzień po dniu odkrywałam coraz to nowe zdumiewające fakty.
Postanowiłam skończyć z trującą chemią. I wtedy odkryłam, że właściwie wszystko, co jest sprzedawane w sklepie, zawiera jakieś chemiczne dodatki!
Nie miałam wyjścia.
Albo będę się dalej truć, albo zacznę jeść zdrowo.
Wybrałam to drugie.
I wtedy zaczęłam gotować.
(...)
Jedzenie jest lekarstwem.
Jeśli jesz rzeczy wysoko przetworzone i z dodatkiem chemii, to na pewno masz słabą cerę, skarżysz się na różne krosty i wypryski, często chorujesz, łapiesz różne infekcje, masz niespodziewane zmiany nastroju, z euforii wpadasz w rozpacz i odwrotnie. Nie możesz się skupić, zebrać myśli i pracować. Tak? (...)
Chore jedzenie ma na ciebie chory wpływ. Chore jedzenie to takie, które zrobiono z dodatkiem chemicznych proszków i syntetycznych substancji, które mają mu nadać sztuczny smak, sztuczny zapach i sztuczną konsystencję. 
Zdrowe jedzenie może ciebie uleczyć. 
Zdrowe jedzenie, czyli takie, które nie zostało przez człowieka chemicznie zmienione.
(...) Zdrowe jedzenie potrafi nie tylko utrzymać organizm w zdrowiu, ale też go wyleczyć.
(...) Każda rzecz, którą wkładasz do swojego organizmu, ma na niego określony wpływ.
W Europie ludzie raczej o tym nie myślą. Wrzucają do garnka wszystko jak leci, a potem idą do lekarza i oczekują, że dostaną receptę na lekarstwo, które przywróci im zdrowie (...)".

Beata Pawlikowska, "Jedz zdrowo i myśl pozytywnie"

Pomyślcie o tym, szykując jadłospis nie tylko na święta!


18 grudnia 2016

Krupczatka = gluten!

Przed świętami w wielu gazetach znaleźć można przepisy na świąteczne dania. Często je przeglądam, szukając inspiracji dla siebie, bo czasami wystarczy zamienić kilka składników i mam danie bez glutenu, mleka i jajek, czyli bez tego, czego jeść nie możemy. Ostatnio natknęłam się na pewien przepis z dedykacją dla alergików; po jego przeczytaniu zrobiło mi się gorąco, a potem przeszły mnie ciarki! Zresztą zobaczcie sami:



Przepis był poprzedzony artykułem "Alergia i święta? Też może być pysznie", napisanym przez dietetyka klinicznego! Czytamy: "Bez mąki pszennej, jajek i masła też możesz wyczarować smakowite potrawy na świąteczny stół. Oto parę naszych pomysłów. Będzie oryginalnie i pysznie". A potem przepis na ciasto, które w składzie ma 300 g krupczatki! 

Krupczatka to mąka pszenna! Dla niewtajemniczonych kilka źródeł, które opisują mąkę krupczatkę:

wikipedia: klik
Lubella: klik
Młyny Stoisław: klik
Słownik Języka Polskiego: klik

Napisałam maila do redakcji tego czasopisma, odpowiedzi jeszcze nie otrzymałam. Teraz jednak, kiedy gazeta jest już w sprzedaży, nie da się odwrócić tego, co zostało tam napisane. Dlatego zawsze powtarzam: wiedza to potęga! A alergie bywają różne - jedna osoba, po spożyciu alergenu, może mieć wysypkę, a inna - wstrząs anafilaktyczny, który może skończyć się śmiercią. Uważajcie! Jeżeli nie macie 100% pewności, czy dany produkt zawiera niebezpieczny składnik, szukajcie odpowiedzi w kilku źródłach, bo lepiej poświęcić kilkanaście minut na upewnienie się, że to jest bezpieczne, niż potem na sygnale jechać do szpitala!

17 grudnia 2016

Alergia a witamina C

"Ze wszystkich dostępnych środków, 
lekarz powinien wybierać ten, 
który jest najmniej zjawiskowy".

Hipokrates

Alergie pokarmowe to problem coraz powszechniejszy. Doskwierają coraz większej liczbie dzieci, ale pojawiają się również u dorosłych, którzy przeżyli wiele lat w pełnym zdrowiu. Ten, kto nie przeżył tego na własnej skórze lub skórze swojego dziecka, nie powinien nawet wypowiadać się na ten temat. Bo można przeczytać milion książek, ale teoria bez praktyki jest niczym! 

Mój syn z alergią zmaga się od narodzin, a ja wraz z nim. Na palcach rąk mogę policzyć, ile całych nocy przespałam przez pierwsze lata Jego życia... Drapał się przez całą dobę, każdego dnia i każdej nocy, do krwi. Do przedszkola chodził z zabandażowanymi dłońmi. Ci, którzy to widzieli, byli przerażeni. Chodziłam od lekarza do lekarza, ale każdy na dzień dobry serwował sterydy. Na moje tłumaczenia, że sterydów nie potrzebuję, bo one zaleczają skórę tylko na chwilę, reagowano dziwnie. Pytałam, co zrobić, żeby dziecko wyleczyć i nie uzyskiwałam odpowiedzi. Zmieniałam pediatrów, alergologów, kładłam się z dzieckiem na diagnostykę do różnych szpitali. I czytałam! Czytałam wszystkie publikacje z zakresu medycyny konwencjonalnej i niekonwencjonalnej, wymieniałam się radami z mamami, które również borykały się z tym problemem u swoich dzieci. Pamiętam dni, kiedy kładłam się spać o 1 rano (po powrocie z pracy gotowałam dziecku posiłki na następny dzień do przedszkola, przygotowywałam się do pracy, ogarniałam dom, a potem jeszcze czytałam), a o 5 rano trzeba było wstawać.

Wielkim odkryciem był dla mnie biorezonans, na którym okazało się, że wszystkie moje przypuszczenia dotyczące tego, co uczula moje dziecko, potwierdziły się! Miałam bruliony pełne informacji, kiedy, o której i co zjadło moje dziecko i jak na to zareagowało, ale z badań z krwi nie wychodziło do pewnego czasu nic; kiedyś usłyszałam nawet od jednej pani doktor, że wymyślam, bo z badań wynika, że mam zdrowe dziecko!

A potem wpadła mi w ręce książka "Wylecz się sam. Megadawki witamin" (Andrew W.Saul PH.D.). 659 stron, do których wciąż wracam! I rozdział, który dał mi tak wiele - "Alergie". Szczerze polecam przeczytać go w całości. 
Autor rozpoczyna go informacją, że 1 na 13 dzieci w USA zmaga się z alergiami pokarmowymi (to prawie sześć milionów dzieci!). Pisze również: "Wiele alergii znika z upływem czasu, jednak zanim to nastąpi, najlepiej stosować najtańszy, najbezpieczniejszy i najbardziej skuteczny środek antyhistaminowy o działaniu detoksykującym, czyli... witaminę C!". W rozdziale tym opisuje historie ludzi, którym doskwierały alergie i to, jak ich organizmy zareagowały na zwiększone dawki witaminy C. To naprawdę robi wrażenie!

"- W zeszłym tygodniu ukąsiła mnie pszczoła.
 - I... co?
 - I to, że jestem uczulony na ich jad.
 Ups. Nigdy wcześniej o tym nie mówił.
- Miałem przy sobie leki, inhalator i witaminę C. W pierwszej godzinie po ukąszeniu wziąłem 25 000 miligramów, a łącznie - w ciągu dnia 100 000. I wiesz co? Zero objawów, nawet lekkiego swędzenia! Z trudem udało mi się odnaleźć miejsce, w które mnie ugryzła.
- Ale oprócz witaminy wziąłeś też swoje leki, tak? - spytałem.
- Nie! - odparł Tim. I to właśnie jest najbardziej niesamowite! Normalnie musiałbym je wziąć, bo inaczej mógłbym nawet umrzeć. Tym razem wziąłem jednak tylko witaminę C i okazuje się, że to, co mówiłeś o jej antyhistaminowym i antytoksycznym działaniu, to szczera prawda!".

"Jestem 26-letnim chłopakiem o sceptycznym podejściu do życia. (...) Chciałem opowiedzieć o alergii na skorupiaki, która męczyła mnie od wczesnego dzieciństwa. Kiedy ostatni raz spróbowałem homara, na mojej twarzy pojawił się ogromny obrzęk, który stał się powodem niemałej traumy. Kiedy więc przeczytałem twój tekst o alergiach, postanowiłem zwiększyć dawkę witaminy C, a następnie namówiłem moją partnerkę, by dała mi spróbować krewetkę. 
Moja dziewczyna była przerażona, ale ostatecznie nic się nie stało! (...) Moja alergia zniknęła, a ja mogę cieszyć się smakiem skorupiaków, za którym tęskniłem przez wiele lat (...)".

"Inna z moich klientek - wspomina Andrew Saul, autor książki, z wykształcenia biolog i nauczyciel, który od ponad trzydziestu pięciu lat specjalizuje się w doradztwie z zakresu naturalnego leczenia - była uczulona dosłownie na wszystko. Kiedy zrobiła testy, okazało się, że ma alergie na siedemdziesiąt dwa różne alergeny. Ani ja, ani jej alergolog nie słyszeliśmy nigdy o podobnym przypadku. Zdezorientowany lekarz przepisał jej "megadawkę" witaminy C w wysokości 1000 miligramów na dzień. Niestety - kobieta nie odczuwała żadnej poprawy. Kiedy trafiła do mnie, poleciłem jej dozę, która nie wywołałaby u niej luźnego stolca, ale jednocześnie plasowała się tuż pod granicą tolerancji jelit. Wkrótce okazało się, że taka dawka to aż 40 000 miligramów dziennie. Kobieta zaczęła przyjmować więc ogromne ilości witaminy C i już wkrótce jej siedemdziesiąt dwie alergie po prostu zniknęły".

Autor książki podobne przypadki obserwował również u dzieci i nastolatków. Pisze: "jeśli potrzebujesz uniwersalnej rady dotyczącej witaminy C, oto ona - bierz tyle, by pozbyć się objawów choroby, jednak trzymaj się o kilka tysięcy miligramów poniżej granicy, po przekroczeniu której dręczy cię biegunka. Granica tolerancji jelit to jedyna granica, jako że bezpieczeństwo witaminowej terapii jest niepodważalne". A co z dziećmi? Otóż należy pomnożyć wiek dziecka przez 1000, zatem dawka dla trzylatka to 3000 miligramów dziennie, a dla ośmiolatka - 8000 miligramów. Od reguły istnieją jak zwykle wyjątki - dla niektórych dzieci taka dawka będzie za duża, dla innych za mała. Kiedy uda się określić dawkę idealną, wtedy należy podzielić ją na mniejsze porcje, aby zapewnić jak najlepsze wchłanianie. Ale podkreśla również, że podawanie witaminy C z dietą, w której pełno jest sztucznych barwników, dodatków, cukru itp., nie pozwoli na poprawę zdrowia. To tak nie działa!

W rozdziale, o którym piszę, znalazł się również podrozdział zatytułowany "Alergie a niedobór wody". To też warto wziąć sobie do serca: odpowiednie nawodnienie organizmu pomaga! Pomaga na ból głowy, zatkany nos, zaparcia, ale również na astmę i alergie. "Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że najważniejszym elementem terapii astmy i innych alergii związanych z pracą oskrzeli jest odpowiednie nawodnienie. (...) Jeśli więc nie musisz ograniczać przyjmowania płynów z powodów zdrowotnych - nie rób tego".

Alergia "to objaw, a objaw to sygnał, że w naszym organizmie nie wszystko gra. (...) Na początku zwróćmy uwagę na swoją dietę, zamiast jednak szukać w niej alergenów, skupmy się na niedoborze substancji odżywczych. Pierwszym krokiem może być określenie tolerancji naszych jelit na witaminę C. Kolejnym zadanie sobie pytania, czy na pewno unikamy spożywania konserwantów i innych zbędnych dodatków? Czy unikamy leków (...)? Czy poświęcamy wystarczająco dużo czasu na odpoczynek?".

16 grudnia 2016

Danie na lunch - kupić czy zrobić w domu?

W lodówkach w Lidlu pojawiła się ostatnio nowość - dania na lunch. 


Będąc tam, przeczytałam skład jednego z nich:


i całą resztę:


Warto! Nie byłabym jednak sobą, gdybym poszła na łatwiznę. Ok, może i bym poszła, ale nie przekonało mnie to masło w składzie. Dlatego ze zdjęciem składu wróciłam do domu i danie zrobiłam sama. 


Jak?

1. Ugotowałam białą kaszę gryczaną zgodnie z instrukcją podaną na opakowaniu.
2. Buraki posypałam suszonym majerankiem i ugotowałam na parze.
3. Czerwoną cebulę zeszkliłam na oleju kokosowym, a słonecznik podprażyłam na suchej patelni.
4. Posiekałam natkę pietruszki.
5. Połączyłam wszystkie składniki, dodałam ocet balsamiczny oraz sól i pieprz.
6. Zjadłam ze smakiem w porze lunchu :)

Opłacało się! Od teraz kasza gryczana z burakiem według Pana Pomidora wchodzi na stałe do mojego repertuaru kuchennego. Wam również serdecznie ją polecam!

15 grudnia 2016

Dwa miesiące blogowania i...

... 11955 wyświetleń :) Miesiąc temu wyglądało to tak: klik. Dziękuję, że jesteście tutaj razem ze mną! Pozdrawiam wszystkich i serdecznie witam nowych czytelników z kolejnych krajów - Singapuru, Chin i Włoch!

Owoce pod pierzynką z kalafiora


W czasach, kiedy w mojej kuchni gościł gluten, lubiłam zapiekać owoce pod kruszonką. Teraz robię to inaczej. Obieram owoce i kroję na mniejsze części, a kruszonkę robię z 2 łyżek startego surowego kalafiora wymieszanego z łyżeczką cynamonu, odrobiną wanilii i soku z cytryny. Po oprószeniu owoców zapiekam wszystko około 30 minut w 180°C. Podaję na ciepło. 

Ps. Kiedy mój syn jadł to danie po raz pierwszy, powiedział: "jestem zachwycony tym smakiem" :) Tym razem było podobnie - bez dokładki się nie obeszło!

14 grudnia 2016

Pieczone placki warzywne


Kolejna porcja warzyw. Bardzo duża porcja! Starłam na tarce cukinię, marchewkę, pietruszkę, cebulę, dodałam pokrojoną natkę pietruszki i zmielone siemię lniane (można dodać jajko, jeśli ktoś może i jada), trochę przypraw (według upodobania i możliwości), a potem wyłożyłam na blaszkę, na każdym placku położyłam niewielką ilość masła klarowanego (taką masłową szczyptę) i upiekłam w piekarniku (uprzednio nagrzanym do 180°C, ok. 25 minut). 

Gdyby komuś było mało warzyw ;), proponuję przygotować jeszcze sos: zblendować pieczoną cukinię z przyprawami, ząbkiem czosnku, odrobiną oliwy i soku z cytryny. Bardziej warzywnie się nie da :)

13 grudnia 2016

Ciastka z fasoli

Dzisiaj podrzucam przepis, który mnie zaskoczył. Na plus, bo ciastka z fasoli robi się naprawdę szybko i są pyszne :) A ze świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy smakują wybornie! 

Składniki:

- 1 kopiasta szklanka ugotowanej czerwonej fasoli (w ostateczności! może być z puszki, ale bez płynu),
- 3 łyżki słodu (miód albo ksylitol itp.),
- 2 łyżki oleju roślinnego,
- 2 łyżki mleka roślinnego,
- 2 łyżki kakao lub karobu,
- 1/2 - 1 łyżeczka proszku do pieczenia (bezglutenowego w przypadku alergii na gluten),
- 1 czubata łyżka mielonego siemienia lnianego lub 1 jajko,
- szczypta soli,
- ok. 35g czekolady (o dobrym składzie).

Przygotowanie:

1. Wszystkie składniki (z wyjątkiem czekolady) blendujemy. Po zbledowaniu odstawiamy na 10 minut.

2. Siekamy czekoladę. Dodajemy do zblendowanych składników. 

3. Nagrzewamy piekarnik do 180°C.

4. Łyżką nakładamy ciasto na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. 

5. Pieczemy 20 minut, a jemy po ostudzeniu.


12 grudnia 2016

"Konspol Natura"

Jeżeli nie wyobrażasz sobie życia bez wędlin/kiełbas, jedz takie, które mają dobry skład! Na przykład te: http://czytajsklad.com/konspol-natura/


Na zdjęciu - kabanosy "Konspol Natura" (do kupienia np.: w "Biedronce"/ 9,99 zł).

11 grudnia 2016

Jak zrobić czekoladę

Uwielbiam czekoladę! Cóż robić, wszak każdy ma jakieś słabości ;) Na swoją obronę mam jednak to, że wieloma gardzę :P Nie odmawiam jednak tych o dobrym składzie. Ale one trochę kosztują... Postanowiłam więc, że zrobię czekoladę sama i to nie był mój ostatni raz w tym temacie. Zdecydowanie nie!



Do jej przygotowania użyłam:

- 100 g oleju kokosowego,
- 100 g ciemnego, naturalnego kakao,
- miodu (do smaku; u mnie 2 płaskie łyżki),
- bakalii i dodatków (u mnie niesiarkowane: wiórki kokosowe i suszone morele).

Lekko podgrzałam olej. Gdy był już płynny, zdjęłam garnek z ognia i dokładnie wymieszałam go z kakao i miodem. Blaszkę wyłożyłam papierem do pieczenia, czekoladę wylałam na blachę, posypałam morelami i wiórkami i wstawiłam na kilka godzin do zamrażalnika (ok. 3 godzin wystarczy). Pysznie i bez E476. Polecam!

10 grudnia 2016

Kotlety rybne (pieczone)

Lubimy ryby! Ale czasem chciałoby się odmiany od ryby smażonej czy gotowanej na parze. To mój sposób na rybę inaczej - pieczone kotlety rybne.











Składniki:

- 1 kg filetów z ryby,
- 1 jajko lub 1 łyżka świeżo zmielonego siemienia lnianego,
- 1 duża cebula,
- 2 ząbki czosnku,
- sól do smaku,
- pieprz do smaku,
- koperek lub natka pietruszki (świeże),
- szczypiorek,
- 2 łyżeczki soku z cytryny,
- złociste siemię lniane (świeżo zmielone, do obtoczenia kotletów),
- olej.

Przygotowanie:

Rybę mielę w maszynce (podpowiedź dla zabieganych: kup rybę już zmieloną). Cebulę i czosnek drobno siekam i szklę na oleju, dodaję do masy rybnej, razem z jajkiem lub zmielonym siemieniem. Przyprawiam do smaku, dodaję posiekaną zieleninę. Jeśli masa jest za luźna, dosypuję więcej zmielonego siemienia lnianego.
Formuję kotlety, obtaczam w zmielonym siemieniu lnianym i piekę (w piekarniku nagrzanym do 180°C) około 25 minut.

Na zdjęciu - moja propozycja podania w wersji śniadaniowej. Smacznego :) 

9 grudnia 2016

Marka "BIOFOOD"

W sklepie "Piotr i Paweł" w mojej okolicy odkryłam niedawno nowy regał. Spójrzcie sami...




Same wspaniałości! 

"Bio Food" jest firmą, która powstała w 1994 roku i zajmuje się przetwórstwem owoców i warzyw ekologicznych. W swojej ofercie ma:

- ekologiczne soki z warzyw kiszonych,
- ekologiczne soki owocowe i warzywne,
- ekologiczne dżemy i powidła,
- ekologiczne przetwory,
- ekologiczne syropy,
- ekologiczne octy, oleje i pasty,
- ekologiczne dania gotowe,
- surowce i półprodukty (na zamówienie).

Szczegóły oferty znajdziesz tutaj: klik.

Warto obejrzeć kilka filmików o "Bio Food" (klik "Grzegorz Łapanowski odwiedza przetwórnię Bio Food" i dwa inne filmiki) , a także sięgnąć po ich produkty. Chciałoby się rzec - dobre, bo polskie. A do tego również ekologiczne. Nas szczególnie urzekł barszcz z kiszonych buraków. Chociaż soki z kiszonej pietruszki i kiszonej marchewki wcale nie były gorsze :) Ciekawi nas jeszcze, jak smakuje sok z kiszonych brokułów.
Firma ma również swój e-sklep, jeśli więc w Twoim mieście nie ma sklepu "Piotr i Paweł" ani sklepu z ekologiczną żywnością, możesz zamówić te produkty w Internecie.

8 grudnia 2016

Jedzenie na mieście

Jestem za tym, żeby jedzenie, które spożywam, przygotowywać samemu w domu. Wtedy mam 100% pewności, że jem to, co jeść powinnam. To szczególnie ważne przy dietach eliminacyjnych/alergiach/nietolerancjach. Ale czasami chciałoby się zjeść poza domem. I co wtedy?

Odkąd jestem na diecie bezglutenowej i unikam mleka krowiego, bacznie przyglądam się temu, co oferuje w tym temacie rynek i dochodzę do wniosku, że jest coraz lepiej. Powstaje coraz więcej miejsc, gdzie można zjeść zdrowo i smacznie, do tego obsługa coraz częściej rozumie, że kiedy pytam o skład potrawy/produktu to nie są to moje fanaberie, ale troska o zdrowie moje czy mojego syna (mieliśmy kiedyś opuchliznę po jedzeniu, był stres, na szczęście wszystko dobrze się skończyło). Nie bójcie się zatem jeść na mieście, ale pytajcie o skład! Lepiej zadać sto pytań niż wylądować w szpitalu! Kto pyta, nie błądzi... W niektórych miejscach obsługa potrafi zaproponować posiłek bez danego produktu/alergenu, wystarczy to zasygnalizować.

Podczas ostatniego urlopu kilka razy jadłam na mieście. Na zdjęciu - jeden z takich posiłków. Składał się z warzywnego burgera w bezglutenowej bułce, opiekanych ziemniaków oraz pysznego koktajlu, w którego skład weszły: truskawka, banan, mleko ryżowe i spirulina. Smacznie było :) I nikt się na mnie krzywo nie patrzył, kiedy zadawałam kolejne pytanie o skład :)


Czy znacie takie miejsca (bary, restauracje), gdzie karmią smacznie i zdrowo?? Może wspólnie zrobimy listę takich miejsc w całej Polsce?

7 grudnia 2016

Kutia z kaszy jaglanej

Kutia to tradycyjna potrawa kuchni ukraińskiej. Nazwa - jak podaje Wikipedia - pochodzi od słowa kókkos, czyli pestka, ziarno. Podstawowymi składnikami kutii są pszenica i mak, ale ile gospodyń, tyle przepisów na kutię... Niektóre wymieniają pszenicę na pęczak, inne na ryż. Ja za kutią z pszenicą w składzie nigdy nie przepadałam, a innej nie jadłam w czasach, gdy moja dieta zawierała gluten. 
Mak natomiast od zawsze kocham miłością wielką :) Koleżanki ze studiów do dziś pamiętają (a było to już kilkanaście lat temu), jak regularnie dorabiałam pobliskie cukiernie, bo jadałam drożdżówki z makiem. Żadne inne mi tak nie smakowały jak z makiem właśnie... Kiedy ktoś szedł na przerwie do cukierni i zbierał zamówienie zbiorowe, nie musiał pytać, co wybieram. Z tego, co wiem, mak jest jednym z najbogatszych roślinnych źródeł wapnia, widać wapnia potrzebował mój organizm... Warto o tym pamiętać, jeśli z naszej diety zniknął nabiał.

Rok temu stałam się szczęśliwą posiadaczką książki, o której na moim blogu wspominałam już wiele razy - "Atelier Smaku. 108 potraw bezglutenowej kuchni wegańskiej" autorstwa Joli Słomy i Mirka Trymbulaka. Wtedy właśnie zrobiłam kutię. Kutię z kaszy jaglanej. Była pyszna! O dokładkę prosili również goście, którzy jedzą gluten, więc z powodzeniem można zaserwować ją dla wszystkich (o ile oczywiście tolerują wszystkie jej składniki). W tym roku również zagości na moim świątecznym stole, bo - oprócz tego, że jest smaczna, jest też zdrowa (zawiera wiele witamin i minerałów). Zyskuje również na smaku, gdy jest zrobiona z 1-dniowym wyprzedzeniem, co ułatwia przygotowania świąteczne.

Składniki:

- 40 dag kaszy jaglanej (o kaszy jaglanej pisałam tutaj: klik, warto przeczytać), 
- 40 dag maku,
- 40 dag ulubionych bakalii (u mnie: daktyle, morele, rodzynki),
- skórka otarta z 2 pomarańczy,
- 1/2 szklanki brązowego cukru,
- 6 łyżek melasy z karobu.

Przygotowanie:

1. Mak zalałam wrzątkiem i zostawiłam na noc (żeby zmiękł).
2. Kaszę przelałam wrzątkiem na sitku, wrzuciłam do garnka, zalałam wrzącą wodą (wody w ilości półtora razy większej niż objętość kaszy), przykryłam garnek pokrywką i (bez mieszania) ugotowałam do miękkości (około 15 minut).
3. Przecedziłam mak i zmieliłam go.
4. Suszone owoce zalałam wrzątkiem, odcedziłam i posiekałam.
5. Pomarańcze sparzyłam, skórkę utarłam na tarce i przesmażyłam z cukrem (w przepisie jest pół szklanki, ale dałam mniej) i odrobiną wody.
6. Wszystkie składniki połączyłam ze sobą i schłodziłam w lodówce. 

6 grudnia 2016

4 grudnia 2016

Nowość dla łasuchów - Dobry Squat



Jeżeli lubisz słodycze, a jednocześnie nie spożywasz glutenu, laktozy i cukru,  to nowość, która pojawiła się na rynku jest właśnie dla Ciebie! Pyszne batony o... naprawdę dobrym składzie :) 

Zainteresowanych odsyłam również na fb: https://www.facebook.com/dobrysquat/ - tam możecie zobaczyć wszystkie rodzaje. 

My próbowaliśmy tych widocznych na zdjęciu i dajemy im 10 na 10 punktów :)



3 grudnia 2016

Jak wyhodować kiełki w słoiku

"Pomysł na jedzenie świeżych kiełków, jak wiele innych kulinarnych wynalazków, zawędrował do Europy z Dalekiego Wschodu. Według chińskiego podania kiełki odkryte zostały przez żeglarzy, którzy w poszukiwaniu lądu płynęli w górę rzeki Jang-tse-kiang. Kiedy jedynym pozostałym na pokładzie prowiantem okazała się suszona fasola, która pod wpływem wilgoci zaczęła kiełkować, nie mając wyboru spożyli ją, odkrywając, że jest nie tylko smaczna, ale także dodaje sił. Od tego czasu spożywa się również kiełki innych roślin strączkowych, zbóż i nasion roślin oleistych.
Z doświadczenia starożytnych Chińczyków korzystał w XVIII w. angielski podróżnik James Cook. Podczas wielomiesięcznych wypraw na jego okrętach świeżo kiełkowane ziarno służyło jako źródło witaminy C, chroniące marynarzy przed bardzo groźnym w tamtych czasach szkorbutem.
Obecnie jedzenie kiełków służy nam jako wartościowe uzupełnienie diety i ochronę przed takimi chorobami cywilizacyjnymi jak zawał czy rak. Warto więc włączyć kiełki do naszej codziennej diety nie tylko ze względu na to, że są smaczne i niskokaloryczne. Zawierają one naturalne, łatwo przyswajalne przez organizm koncentraty witamin i mikroelementów".


Nie trzeba kupować kiełkownicy, żeby hodować kiełki w domu. Dzisiaj pokażę, jak to zrobić. Wersja dla zabieganych - minimum pracy, maksimum efektu :) I - w przeciwieństwie do kiełkownicy - mało mycia!

Przygotuj:



słoik, gazę lub bandaż, gumkę recepturkę oraz nasiona na kiełki (kupuję je w sklepie eko; nie polecam kupowania w sklepach ogrodniczych, ponieważ kiełki takie są przeznaczone wyłącznie do hodowli gruntowej i zawierają środki konserwujące).

Jak to robię?

1. Wsypuję do słoika suche nasiona (ja do słoika widocznego na zdjęciu wsypałam 10 g nasion).
2. Do słoika z ziarnami wlewam letnią wodę z kranu.
3. Słoik zakrywam gazą i zabezpieczam gumką recepturką.
4. Odstawiam na całą noc.


5. Rano odlewam wodę i słoik wstawiam do pojemnika w takiej pozycji, aby wyciekały z niego resztki wody i był dopływ tlenu. Słoik stawiam w półcieniu.



6. Ziarna płuczę letnią wodą 2 razy dziennie przez kilka dni. Po każdym płukaniu (ja to robię rano po wstaniu i wieczorem przed pójściem spać) słoik ustawiam tak, jak na zdjęciu powyżej.

Tu widać kiełki 3-dniowe.

Te kiełki mają 5 dni.


7. Po kilku dniach kiełki są gotowe. Przechowuję je w lodówce (przed włożeniem do lodówki - osuszam na ręczniku papierowym), a przed każdym spożyciem przepłukuję zimną wodą. 


Kiełki brokuła mają silne działanie przeciwnowotworowe, pomagają obniżyć ciśnienie krwi, wzmacniają układ odpornościowy i nerwowy. Zawierają witaminy: A, B1, B2, B3, B5, B6, B9, C, E, K i minerały: wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, cynk, selen, mangan. źródło

Ps. Za naukę w tym temacie serdecznie dziękuję Pani Ani z mojego ulubionego sklepu eko! 

2 grudnia 2016

Ciasto na pierogi (bez glutenu)

Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta... Nie ma świąt bez pierogów! Ja od nich właśnie zaczynam moją kolację wigilijną. Pierogi bez glutenu? To możliwe! Robi się je nieco trudniej niż te z mąk glutenowych, ale warto!

Przepis na ciasto pierogowe, o którym dzisiaj mowa, pochodzi z książki Joli Słomy i Mirka Trymbulaka "Atelier Smaku. 108 potraw bezglutenowej kuchni wegańskiej".


Składniki:

- 1 szklanka mąki ryżowej,
- 1 szklanka mąki ziemniaczanej,
- 1 szklanka mąki gryczanej,
- 1/2 łyżeczki soli,
- 2 łyżki oleju słonecznikowego,
- 3/4 szklanki wrzątku.

Wykonanie:

1. Mieszamy wszystkie mąki razem z solą i oddzielamy 3/4 szklanki.
2. 3/4 szklanki mąk z solą zalewamy wrzącą wodą i bardzo dokładnie miksujemy, aby uzyskać bardzo gęste, klejące ciasto. Odstawiamy na 5 - 10 minut, aby lekko przestygło.
3. Dodajemy resztę mąki i zagniatamy twarde ciasto. Pod koniec zagniatania dodajemy 2 łyżki oleju. Ciasto na pierogi ma być sprężyste i gładkie.
4. Wkładamy gotowe ciasto do miski i przykrywamy ściereczką (żeby nie wysychało).
5. Na silikonowej stolnicy silikonowym wałkiem rozwałkowujemy małe porcje ciasta na grubość 2 mm. Wycinamy krążki i na każdym z nich kładziemy po łyżeczce farszu. Palcem zanurzonym w zimnej wodzie smarujemy brzeg ciasta i ostrożnie składamy ciasto, zamykając w nim nadzienie (nie naciągamy ciasta).
6. Pierogi gotujemy w lekko osolonej wodzie około 1 minutę po wypłynięciu.
7. Gotowe pierogi smarujemy olejem, żeby się nie posklejały. Jak przestygną, można podsmażyć je na patelni - będą wówczas i ciepłe, i chrupiące.

Przepis jest sprawdzony, a zdjęcie zeszłoroczne. Polecam! U mnie na pewno i w tym roku zagoszczą na świątecznym stole, już się nie mogę doczekać :)

30 listopada 2016

Zupa pieczona

Upiekłam zupę. Kiedyś. Na próbę. Teraz piekę regularnie. Warto. Spróbujesz?

1) Przygotuj warzywa - umyj (o tym, jak myć warzywa pisałam tutaj: klik), obierz, pokrój na mniejsze części. Ułóż na piekarnikowej blaszce, wyłożonej papierem do pieczenia, posyp ulubionymi przyprawami (u mnie: sól himalajska, pieprz, kurkuma, oregano i majeranek) i polej tłuszczem (u mnie: masło klarowane).

2) Blaszkę z warzywami włóż na około 40 minut do piekarnika nagrzanego do 180°C.

3) Zblenduj upieczone warzywa, dolewając nieco wrzącej wody (jeżeli lubisz zupy - kremy, dolewaj wodę małymi partiami).

4) Gotowe! Smacznego!

29 listopada 2016

Żeby żyć, trzeba jeść...

... a jemy oczami. Pamiętajcie o tym, przygotowując posiłki! 


Tak wyglądało moje dzisiejsze jedzenie w pracy. Pizza gryczana z warzywami (przepis: klik), pomidory, kalarepka, banan, kiwi oraz barszcz z buraków kiszonych. Właściwie nic szczególnego, ale estetyka na talerzu działa cuda :)

28 listopada 2016

Jak wygląda świeża kurkuma


Jeszcze do niedawna nie wiedziałam, jak wygląda świeża kurkuma. Znałam ją tylko w jej sproszkowanej formie. Mam to szczęście, że sklep eko, w którym regularnie bywam, ma ją w ciągłej sprzedaży, więc kurkuma w mojej kuchni to raczej ta świeża postać. Doświadczyłam, jak pięknie barwi dłonie i nóż, kiedy ją obieram, więc myślę, że obok skrzynki z kurkumą powinny leżeć na sprzedaż rękawiczki kuchenne ;) Wiele osób pytało/pyta mnie, jak wygląda kurkuma - to jest wpis właśnie dla Was!

Kurkuma (na zdjęciu w formie sproszkowanej i w kawałku) to jedna z najbardziej popularnych przypraw używanych w Indiach. "Stosowana jest od ponad 5000 lat, a jej wyjątkowe właściwości lecznicze mogą stanowić klucz do rozwiązania dręczącej naukowców zagadki, dlaczego ludność Indii niemal nie choruje na Alzheimera i cieszy się doskonałą formą fizyczną i umysłową do późnej starości". ["Kurkuma i jej 20 niezwykłych przepisów" - ebook bloga "Polaku, lecz się sam!", Warszawa 2016]

Kurkuma opóźnia procesy starzenia się naczyń krwionośnych, pomaga zwiększać przepływ krwi do mózgu. Działa przeciwzapalnie i detoksykacyjnie, pomaga chronić organizm przed szkodliwym działaniem metali ciężkich, może przeciwdziałać rozwojowi komórek nowotworowych. 

Można spożywać ją na wiele sposobów - dodawać do zup, mięs, ryb, warzyw, ryżu, makaronu itd. Należy pamiętać, że dobrze wchłonie się w towarzystwie pieprzu.

Ja dodaję ją do zup, do warzyw, które duszę lub gotuję (kurkuma lubi się na przykład z dynią), zabarwiam nią ryż lub makaron, dodaję do surowego mięsa, z którego powstaną kotlety.

W ebooku, na podstawie którego napisałam ten wpis, znalazłam ciekawe przepisy z użyciem kurkumy, a oto jeden z nich:

Dressing Tahini (sprawdzi się jako dodatek do sałatek, do warzyw)

- 1/4 szklanki tahini,
- 3 łyżki świeżego soku z cytryny,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- 1/2 łyżeczki kurkumy,
- 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne,
- sól i świeżo zmielony czarny pieprz.

Należy wymieszać tahini, sok z cytryny, oliwę, kurkumę i pieprz cayenne z 1/4 szklanki wody (do uzyskania gładkiego sosu), a następnie przyprawić do smaku solą i pieprzem. 

27 listopada 2016

Jak myć owoce i warzywa, żeby usunąć z nich pestycydy

O tym, że warto spożywać warzywa i owoce, dyskutować nie trzeba. Najlepiej byłoby mieć przydomowy ogródek i tam, pod ręką, mieć wszystko, czego nam potrzeba. Wtedy mielibyśmy pewność, że jemy to, co najlepsze... Ale nie każdy go ma. Co wtedy? Szukajmy sklepów ze zdrową żywnością, lokalnych rolników - tam jest szansa na zdobycie bezpiecznych owoców i warzyw.
Czasem jest jednak tak, że - z różnych względów - musimy zrobić zakupy owocowo - warzywne w hipermarkecie. Warto znać wówczas sposób na mycie owoców i warzyw, który pomoże pozbyć się z nich pestycydów (jeśli nie w całości to na pewno w części). Przepisem poratował mnie wiosną sprzedawca w budce - warzywniaku, kiedy dowiedział się, że mój syn ma różne alergie.

Pamiętajcie, że większość obecnie stosowanych pestycydów ma taki skład, żeby nie zmywał ich deszcz.  A skoro nie zmyje ich deszcz, to mycie pod bieżącą wodą również nie.

Metoda, o której piszę, jest prosta i tania - jeśli chcesz ją przetestować, przygotuj wodę, ocet i sodę kuchenną. Składa się z 3 kroków.

1. USUWANIE BAKTERII

Do miski lub komory zlewu nalej litr wody i dodaj około pół szklanki octu (winnego, jabłkowego lub zwykłego), wymieszaj. Płucz w niej warzywa około 3-5 minut.

2. USUWANIE PESTYCYDÓW

Do innej miski lub drugiej komory zlewu nalej 1 litr wody i wymieszaj z 1 czubatą łyżką sody kuchennej. Przełóż owoce i warzywa do tej wody i płucz około 3-5 minut. Woda ta po płukaniu często zmienia swój wygląd - może zmętnieć, zmienić kolor albo zrobi się tłusta.

3. OPŁUKANIE WARZYW I OWOCÓW W CZYSTEJ WODZIE


Tak czyszczone warzywa i owoce należy zjadać na bieżąco. Smakują inaczej niż te umyte pod bieżącą wodą. Wyrób w sobie ten nawyk i od dzisiaj codziennie poświęć kilkanaście minut na takie właśnie mycie owoców i warzyw. Twój organizm na pewno podziękuje Ci za to, że nie karmisz go szkodzącymi mu dodatkami. 

Ps. Kiedy pierwszy raz sposób ten przetestowałam na winogronach, odtąd nie było już dnia, żebym zjadła je tylko po umyciu pod bieżącą wodą; to, co zobaczyłam w misce, było okropne. Na szczęście już wiem, jak sobie z tym radzić :)